Inspirowane oceanem... Luare
– Luare miało stać się odpowiedzią na poszukiwania nowoczesnej konsumentki: ceniącej jakość, dobry design, czyste składy, ale jednocześnie – pośród wykonywania tysięcy ról każdego dnia – niemającej czasu ani na wieloetapowe rutyny, ani na spędzanie długich godzin na pielęgnacji – mówi Monika Frydrych, właścicielka marki Luare, z którą rozmawiamy m.in. o powstaniu produktów inspirowanych prostotą, z oceanicznym akcentem.
Aldona Senczkowska-Soroka: Polska to jeden z krajów, który może poszczycić się bogatym portfolio firm produkujących i oferujących dobre kosmetyki. Co spowodowało, że zdecydowała się pani stworzyć własną markę i wejść na ten mocno konkurencyjny rynek?
Monika Frydrych: Rynek kosmetyków w Polsce jest rzeczywiście bardzo rozwinięty i różnorodny, ale zauważyłam, że brakuje w nim marki do włosów, która łączyłaby cztery kluczowe elementy: luksus, wyjątkowy design, prostotę i skuteczność.
Inspiracją do stworzenia Luare była moja własna potrzeba znalezienia produktów do pielęgnacji włosów, które spełniają wysokie standardy jakości, a jednocześnie nie wymagają skomplikowanych, wieloetapowych rytuałów. Jako kobieta czynna zawodowo, mama dwójki maluchów, mająca dodatkowo swoje pasje, nie miałam czasu pamiętać o tym, że dziś mam zrobić olejowanie, a jutro koniecznie muszę nałożyć odżywkę proteinową, bo jak się pomylę i zaaplikuję humektantową, to „włosingowa sekwencja” się zawali i zamiast pięknej tafli pojawi się puch. Próbowałam to robić przez pewien czas i wiem, jakie to frustrujące...
W odpowiedzi na takie wieloetapowe rutyny wiele marek oferuje bardzo szerokie portfolio kosmetyków.
Co finalnie sprawia, że konsumenci czują się zagubieni w gąszczu produktów i ich specyficznych funkcji. A to paraliżuje proces decyzyjny do tego stopnia, że Fot. Luare często nie kupujemy nic. Ja również tak miałam i dokładnie taki wniosek wyszedł z moich badań przed startem marki, co pokrywa się też z globalnymi badaniami na millenialsach i generacji Z.
Luare miało stać się odpowiedzią na poszukiwania nowoczesnej konsumentki: ceniącej jakość, dobry design, czyste składy, ale jednocześnie – pośród wykonywania tysięcy ról każdego dnia – niemającej czasu ani na wieloetapowe rutyny, ani na spędzanie długich godzin na pielęgnacji.
Na jakich głównych założeniach, filarach opiera się idea marki?
Luare powstało z myślą o stworzeniu pielęgnacji włosów, która jest efektywna, nowoczesna, nieskomplikowana i multisensoryczna. Skupiamy się na nowym luksusie, stawiając też na jakość i rzemiosło. Jednym z naszych głównych założeń jest kapsułowa pielęgnacja, której inspiracja pochodzi z modowej koncepcji kapsułowej garderoby.
To znaczy?
Chciałam, aby nasze produkty były jak klasyki w szafie: multifunkcyjne, niezawodne, jakościowe, wzajemnie się uzupełniające. Jak kaszmirowy sweter czy świetnie skrojona, wełniana marynarka – ale dla włosów. Każdy kosmetyk i każde akcesorium z naszej linii to starannie przemyślany element rytuału, odpowiadający na różne potrzeby włosów. Nie tylko zapewnia szybki efekt, ale przede wszystkim wspiera ich długofalowe zdrowie. Kolejny nasz filar to luksus i prostota – skupiamy się na minimalizmie w podejściu do pielęgnacji.
Stawiacie na „mniej, ale lepiej”?
Tak, tworzymy najwyższej jakości produkty, wykonane z najlepszych surowców. W kosmetykach pracujemy wyłącznie z dystrybutorami składników aktywnych klasy premium, a w akcesoriach korzystamy z najlepszego na świecie włoskiego acetatu oraz jedwabiu o wysokiej gramaturze.
Istotne są też czyste składy – wszystkie nasze formuły bazują na starannie dobranych składnikach, które są zarówno skuteczne, jak i bezpieczne dla skóry głowy oraz włosów. Dbamy, by były to rozwiązania innowacyjne, ale jednocześnie bliskie nurtowi clean beauty. Kolejny filar to multisensoryczność. Pielęgnacja włosów z Luare jest czymś więcej niż codzienną rutyną. To chwila relaksu i przyjemności, rytuał, który oddziałuje na wszystkie zmysły.
Nasze produkty wyróżniają się nie tylko skutecznością, ale także teksturami i designem, oferując prawdziwie holistyczne doświadczenie. Pracowaliśmy bardzo długo nad odpowiednią gęstością i sprężystością piany, gładką teksturą odżywki, nad olejkiem, który w przyjemny sposób otula włosy, nie zostawiając jednak tłustej warstwy. Kluczowy był także zapach – w jego stworzeniu pomagał mi jeden z najstarszych szwajcarskich domów zapachowych.
Cała rozmowa TUTAJ
Komentarze