Agata Silczak, współwłaścicielka marki ESITO: Naturalny nie znaczy lepszy
– Założyliśmy, że 95% składników w naszych kosmetykach będzie pochodzenia naturalnego. (…) Staramy się nie używać surowców pochodzących z roślin umieszczonych na liście CITES konwencji waszyngtońskiej (…), po prostu zastępujemy je syntetycznym, ale bezpiecznym zamiennikiem. Co ciekawe, niektóre są efektywniejsze w działaniu niż naturalne. Uważam, że nie jest to kryterium transparentności pod kątem ekologii i wierzę, że świadomy konsument o tym wie i to doceni – mówi Agata Silczak, współwłaścicielka marki ESITO.
Aldona Senczkowska-Soroka: W składach kosmetyków ESITO króluje woda lodowcowa. W czym tkwi jej wyjątkowość?
Agata Silczak: To bardzo ciekawy składnik. Projektując kosmetyki chciałam, aby sama woda coś już do nich wniosła. Kiedyś przeczytałam w fachowym czasopiśmie o wodzie lodowcowej i jej właściwościach. Rozeznałam temat szczegółowo, gdyż miałam trochę wątpliwości, natury etycznej. Skontaktowałam się z Greenpeace i zapewniono mnie, że moje działanie nie będzie wbrew środowisku. Lodowce się topią, woda z nich wpływa do oceanu, co zaburza ekosystem, ponieważ jest słodka.
Woda lodowcowa okazała się świetnym składnikiem, ponieważ podkreśla nawilżenie i łagodność kosmetyku. To jedna z lepszych „decyzji składnikowych”.
Czym jeszcze wyróżniają się wasze kosmetyki?
Po pierwsze to parametry, które udało nam się osiągnąć. Nasze kosmetyki są skuteczne w działaniu bezpieczne – i to jest numer 1 dla nas. Ponadto są równocześnie dobrze tolerowane przez skórę wrażliwą. To bardzo trudne do osiągnięcia, szczególnie gdy mamy do czynienia ze sporą ilością surowców aktywnych.
Po drugie: wielofunkcyjność naszych kosmetyków. Np. nasz krem na noc odżywia skórę podczas nocnego odpoczynku, ale też świetnie sprawdza się w warunkach zimowych, górskich. Chroni przed UVA, UVB, wiatrem i mrozem. Polecamy go także do regeneracji skóry po peelingach kwasowych i innych zabiegach agresywniejszych dla skóry. Ta wielofunkcyjność dotyczy też rodzajów cery: dobre są zarówno do cery dojrzałej, suchej, mieszanej, z problemami naczyniowymi.
Ponadto nasze kosmetyki to także silne antyoksydanty, odżywiają skórę, nawilżają. Oczywiście wszystko potwierdzamy badaniami dermatologiczno-aplikacyjnymi.
Czy to zapewni waszym produktom ugruntowane miejsce na rynku firm oferujących naturalne kosmetyki, który w ostatnich latach dynamicznie rośnie?
Nie ma dzisiaj łatwych rynków, tak też jest z kosmetykami naturalnymi. Mamy monopol dużych sieci drogeryjnych i niskie ceny kosmetyków, z czym trudno walczyć. Poza tym klienci nie potrafią czytać składów, często kupują oczami. Większość konsumentów nadal nie wie, że kosmetyk może być niebezpieczny.
Wierzę i potwierdza to nasze doświadczenie, że wartość kosmetyku, takiego jak nasz, będzie rosła, że klient będzie wracał po niego, polecał go. Jeździmy na targi, zbieramy opinie, także infuencerek, mamy stałych klientów. To potwierdzenie naszej pracy i sygnał, że nie powinniśmy przestać.
ESITO pojawiło się na rynku w 2018 roku. Jaka jest wasza historia?
Inna niż większości firm produkujących kosmetyki naturalne, które znam. Przez 24 lata pracowałam w służbie celnej, w tym przez 11 lat prowadziłam laboratorium analityczno-badawcze. Badałam m.in. kosmetyki pod kątem zawartości substancji niebezpiecznych. W momencie, kiedy przydzielano mi ten zakres badawczy, wydawało mi się, że nie będę miała co analizować. Okazało się jednak, że temat jest bardzo ciekawy.
Do tego momentu wierzyłam, że jak kupuję coś „eko”, „bio”, to mogę być pewna zawartości. Okazało się, że kosmetyk może być niebezpieczny – potwierdzało się to w mojej pracy. Postanowiłam więc wziąć sprawy w swoje ręce i zaczęłam robić kosmetyki dla siebie, dla znajomych. Aż przyszedł taki moment, że chciałam zmienić coś w swoim życiu. Przyjaciółka, która dzisiaj jest moją wspólniczką, dołączyła do pomysłu. Tak – w skrócie – powstało ESITO.
Tematem, z którym muszą się dziś zmierzyć m.in. producenci kosmetyków, jest unijna strategia plastikowa. Jakie działania podejmujecie w tym kierunku?
Mamy obecnie w ofercie sześć kosmetyków. Założyliśmy, że 95% składników w naszych kosmetykach będzie pochodzenia naturalnego. Robimy co możemy, jeśli chodzi o ochronę środowiska, ale pewne kwestie trudno zmienić z dnia na dzień. Pakujemy więc nasze produkty w szklane opakowania bez kartoników – to utrudnienie, gdyż ciężko zmieścić wszystkie informacje na małej etykiecie, ale w ten sposób ograniczamy odpady. Staramy się nie używać też surowców pochodzących z roślin umieszczonych na liście CITES konwencji waszyngtońskiej („Konwencja o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem” – przyp. red.). Co ciekawe, niektóre są efektywniejsze w działaniu niż naturalne, a także bezpieczniejsze. Uważam, że nie jest to kryterium transparentności pod kątem ekologii i wierzę, że świadomy konsument o tym wie i to doceni.
Dokąd będzie zmierzał polski rynek kosmetyków naturalnych?
Udział kosmetyków naturalnych na rynku rośnie i to w znaczący sposób. W Europie stanowi już 12-14%. W Polsce również widzimy zwrot w kierunku zdrowego trybu życia, a kosmetyk dobrze wpisuje się w ten trend. Pojawiają się oczywiście przypadki „ekościemy”, ale konsument, świadomy konsument, jest w stanie takie działania uchwycić.
Ile trwa praca nad jednym kosmetykiem? Jakie są etapy jego powstawania?
Nad pierwszymi czterema produktami pracowałam ponad rok. Kiedy powstały wstępne receptury, projekty przekazałam do profesjonalnego laboratorium. Oczywiście trochę czasu minęło, zanim trafiły do produkcji i konfekcjonowania.
Produkcję zlecacie firmie zewnętrznej. Nie planujecie własnego wytwarzania?
Nie widzę takiej potrzeby. Pierwsze próby wykonuję w swoim minilaboratorium, ale cały ostateczny projekt powstaje już w procesjonalnym zakładzie produkcji, które posiada wdrożoną i potwierdzoną certyfikatem Dobrą Praktykę Produkcji (GMP). Wiem z doświadczenia zawodowego, że system certyfikowany jest bezpieczny, powtarzalny itd. Na każdym etapie mogę również dokonywać bieżących audytów, a to bardzo istotne.
Może pani zdradzić, co będzie nowością w portfolio ESITO?
Na tym etapie chciałabym, aby zostało to jeszcze naszą małą tajemnicą. Wspomnę jedynie, że szlifujemy 4 kolejne produkty. I jest szansa, że ukażą się one jeszcze przed nadejściem lata.
Komentarze